swoimi piwnymi oczami, a czerwona kokarda na czubku główki poruszała się przy
kaŜdym jej ruchu. Alli uśmiechnęła się na myśl, Ŝe za kaŜdym razem Erika ma tak samo upięte włosy - widocznie ten sposób był dla Marka najłatwiejszy. Pomyślała, Ŝe ona, Alli, uczesze ją inaczej - w warkoczykach na pewno będzie jej ładnie. - Ty pewno bardzo kochasz swego wujka, prawda? - zapytała, rozczesując włosy małej. Dziewczynka uśmiechnęła się, pokazując parę wyrzynających się ząbków. Co takiego zrobił Mark, Ŝe mała tak go uwielbia? ZauwaŜyła juŜ przedtem, gdy karmiła Erikę, Ŝe dziewczynka reaguje na kaŜdy odgłos, wpatrując się w drzwi do kuchni, czy czasem nie pojawi się w progu jej wujek. Powtarzała to swoje „ta-ta", jakby przywołując tym Marka. Wujek nie czulił się do niej, ale okazywał jej miłość w inny sposób, nie uświadamiając sobie nawet tego faktu. Wspominał kiedyś, jak bujał małą w hamaku. Niejednemu nie przyszłoby nawet do głowy, Ŝe moŜe sprawić to dziecku tak wielką przyjemność. Alli westchnęła. Po tym, co prawie się między nimi wydarzyło rano w sypialni, potrzebna jej była przestrzeń i moŜliwość odwrotu. W pokoju Eriki był wózek spacerowy, przyszło jej więc do głowy, Ŝe najwyŜszy czas zwiedzić posiadłość Hartmana. Nie miała pojęcia, Ŝe ranczo to taki duŜy obszar ziemi. Szła i szła bez końca, podziwiając krajobraz; zastanawiała się, jak Mark mógłby Ŝyć z dala od tego rancza, gdzie kaŜde drzewo, krzak, trawa były tak piękne. Erika teŜ chyba cieszyła się, oddychając świeŜym teksańskim powietrzem tego ciepłego wrześniowego dnia. Spojrzała na małą, która teraz dzielnie walczyła ze snem. - Twój wujek tak cię kocha i chyba nawet nie wie o tym - szepnęła raczej do siebie niŜ do dziecka. Typowy męŜczyzna, stwierdziła w duchu. Mark wrócił około jedenastej. Jak zwykle w takich wypadkach wszedł do pokoju Eriki. Ku jego zdziwieniu światło przy kołysce paliło się w sypialni dziewczynki. A juŜ ogromnie się zdziwił na widok Alli śpiącej z dzieckiem w objęciach. Obie spały równie smacznie. Często widział Erikę śpiącą, natomiast Alli śpiącej jeszcze nie widział. Zamarł na ten widok, oszołomiony pięknem swojej „asystentki do spraw gospodarczych", i postanowił dokonać analizy jej urody. Włosy: gęste, ciemne, sięgające ramion. Wrócił myślą do chwili, gdy ją całował. Twarz: gładka, ciemna cera, brwi doskonale zarysowane i równie doskonały kształt podbródka. Zatrzymał wzrok na ustach: wilgotne, kuszące. Raptem własne usta zaczęły go palić; ani kropli śliny w przełyku, suchość w gardle... I chyba jedyna rzecz, jaka mu pozostała, to dotknąć jej ust swoimi. Bez chwili namysłu, bez zastanowienia nad tym, co się dzieje, przemierzył pokój. Pochylił się i szepnął jej do ucha: - Zaniosę małą do łóŜeczka. Otworzyła oczy w chwili, gdy brał z jej ramion małą. - Mark, wróciłeś? - szepnęła, i ten szept poruszył go do głębi, a zapach jej ciała dokonał reszty - wyzwolił w nim szaleństwo. Z Eriką na ręku wyprostował się, napotkał jej wzrok. - Zaraz wracam - powiedział. - PołoŜę ją spać. Poszedł do pokoju Eriki szybkim krokiem. PołoŜył ją do łóŜeczka, przykrył pledem i patrzył na nią chwilę, by upewnić się, Ŝe wszystko w porządku. Całą swoją uwagę poświęcił teraz Alli. Dech mu zaparło, gdy stwierdził, Ŝe się przebrała -spodnie zamieniła na szorty. Obrzucił ją wzrokiem, patrzył w jej czarne oczy, które wyraŜały tęsknotę, podobnie chyba jak jego własne. - Chciałam połoŜyć ją wcześniej - powiedziała. – Ale kołysząc ją w ramionach, sama zasnęłam. - Naprawdę?