z biurka notes z zeszłego roku i zaczął przerzucać kartki.
Rainie zaczekała, aż dzięki notatkom odświeży sobie pamięć, i spytała: - Tylko pan był na miejscu wypadku? - Tak. - Dlaczego? - Ludzie byli martwi. Inni policjanci w niczym by nie pomogli. - Kobieta kierująca nie była martwa. Poza tym w podobnych okolicznościach w stanie Oregon taką sprawę traktuje się jak zabójstwo. Chyba warto było wezwać drogówkę? Amity pokręcił głową. - Z całym szacunkiem, ale osoba kierująca nie miała zapiętego pasa. Uderzyła głową w krawędź okna i straciła górną część głowy. Chociaż nie zginęła na miejscu, nawet ja wiedziałem, że tu była tylko kwestia czasu. Nie wiem, jak jest w stanie Oregon, ale w Wirginii uważamy, że nie ma sensu robić sprawy, skoro nie przeżył nikt, kogo można by oskarżyć o przestępstwo. Rainie popatrzyła na niego podejrzliwie i wypowiedziała dwa słowa: - Cięcia budżetowe. Z zaskoczenia Amity zrobił wielkie oczy. Skinął powoli, patrząc na nią z jeszcze większym zainteresowaniem. W większości stanów jest tak, że kiedy w wypadku ktoś ginie, a zwłaszcza przechodzień, wzywa się specjalną grupę śledczą, bez względu na stan kierowcy. Ale we wspaniałym świecie policji grupy pracujące przy wypadkach drogowych pierwsze odczuwają cięcia w budżecie, chociaż policja generalnie częściej zajmuje się wypadkami niż przestępstwami. Najwyraźniej społeczeństwo nie potrafi znieść myśli o tym, że ktoś zginął z rąk obcego człowieka, ale radzi sobie jakoś, kiedy człowiek ginie w wypadku samochodowym. Cóż, takie czasy... - Proszę opowiedzieć o pasie bezpieczeństwa. - Nie zapięła go. - W raporcie napisano, że pas „nie funkcjonował". Co to znaczy? Amity zmarszczył brwi, podrapał się w głowę i zaczął przerzucać kartki w notatniku. - Kiedy sprawdzałem jej tętno, otarłem się o klamrę pasa, a ten wysunął się bezwładnie na podłogę. Nie zwijał się. Widocznie naciąg był zepsuty. - Więc pas był popsuty? - Nie funkcjonował. - Bez żartów! - odezwała się Rainie bardziej stanowczym głosem. - Dlaczego nie funkcjonował? 42 - Nie mam zielonego pojęcia - beznamiętnie odparł Amity. - Nie rozkręcił go pan, żeby obejrzeć? Proszę pana, gdyby pas funkcjonował, mógłby uratować jej życie. Chyba warto było zwrócić na to uwagę. - Wadliwie działający pas bezpieczeństwa to sprawa cywilna, nie kryminalna. Gdybyśmy mieli mało roboty i nieograniczony budżet, z przyjemnością zajmowalibyśmy się sprawami, które nas nie dotyczą, ale naprawdę nie możemy sobie na to pozwolić. Rainie zmarszczyła czoło, kiedy wychwyciła sarkazm w jego skądinąd miłym głosie. Na tym polegała różnica między formalnymi a nieformalnymi praktykami policji. Nie pierwszy już raz w swojej karierze pomyślała, że gdyby znalazła się na miejscu takiego wypadku, jaki przytrafił się Amandzie, na pewno sprawdziłaby pas. Niestety, policjanci z małych miejscowości nie trzymali się sztywno standardowych procedur śledczych. Nic dziwnego, skoro połowa lokalnych pracowników pewnie nawet nie potrafi poprawnie napisać słowa „standardowych", a co dopiero mówić o procedurach. - Wykonałem jeden telefon - powiedział nagle Amity. Nie zmienił wyrazu twarzy, ale zniżył głos, jakby chciał wyznać jakiś grzech.