z lodowatym błyskiem w oku. - Masz tu kawę, Zuzanno - dodała i
wyszła. - To niepodobne do ciebie, Matthew - zauważyła Zuzanna. - Nigdy nie byłeś taki opryskliwy. - Czy przyszłaś w konkretnej sprawie? - Przyszłam, żeby dać ci upominek. Drobna rekompensata za to, że wyżarłam wszystko z twojego ślicznego koszyka, ale ponieważ wstałeś dziś lewą nogą, to po prostu zostawię go i... W tym momencie otworzyły się drzwi do ogrodu i wkroczył Mick z twarzą jak chmura gradowa. Nie zwracając uwagi na obecnych, przemaszerował przez kuchnię i skierował się na górę. Parę sekund później 215 weszła Izabela z zaciśniętymi ustami i zatrzymała się w progu tylko po to, żeby wytrzeć buty. - To kuchnia czy stacja kolejowa? - naskoczył na nią Matthew. Izabela spojrzała na niego trwożnie. - Nadal bardzo się martwi tymi prezentami - wyjaśniła jej szeptem Zuzanna. - Będę wdzięczny, jeśli przestaniesz dyskutować o moich osobistych sprawach. Odwrócił się sztywno i poszedł z powrotem do gabinetu. - To musi być bardzo przykre - zauważyła Zuzanna, wciąż konspiracyjnym szeptem - jeśli cię złapią z ręką w słoiku przysłowiowych konfitur. - O czym ty mówisz, Zuzanno? - zdziwiła się Izabela. - O tej aferze z podarunkami. Mnóstwo ludzi robi takie rzeczy, jeśli myślą, że ujdzie im na sucho. Izabela patrzyła na nią z obrzydzeniem. - Właściwie, co ty tu robisz? - spytała obcesowo. - Ktoś cię zaprosił? - Przyniosłam Matthew prezent - odparła Zuzanna z godnością, kładąc paczkę na stole. - I miałam nadzieję, że zastanę Imogen. - Nie ma jej w domu. - Szybko wróci? - Bardzo późno. Zuzanna nie wyglądała na przekonaną. - Skoro jest z Chloe, to na pewno niezbyt późno. - Nie jest z Chloe i wróci późno - wycedziła Izabela. - No to lepiej już pójdę - Zuzanna dała za wygraną - bo jeszcze zarażę się od was złym humorem. Wędrowała wolno przez ładne zaułki, kierując się w stronę Perrin's Lane, do Sylwii. Od czasu pamiętnej wizyty w pokoju Imogen nie mogła jakoś znaleźć pretekstu do rozmowy z babką dziewczynki. Telefon do Flic po tym, jak w grudniu natknęła się na Matthew i Kat u Selfirdge'a, nie zaowocował zbliżeniem z córkami Karo, na co mocno liczyła. Tamto odkrycie jednak dotąd nie dawało jej spokoju. To oczywiste - utwierdzała się kolejny raz w przekonaniu, skręcając w Fiask Walk - że właściwie nigdy nie będzie mogła podzielić się z Sylwią ani z nikim innym rezultatem swego wścibstwa, ale jeśli zastanie matkę Karo w domu, to przynajmniej poruszy świeży temat ewentualnej nieuczciwości Matthew. Prawdę rzekłszy, raczej nie wyglądał na defraudanta, ale zawsze mocno wierzyła, że wszystkie drogi prowadzą - przynajmniej potencjalnie - do Rzymu.